niedziela, 30 listopada 2014

Mój były chłopak

Wszystko zaczęło się wtedy, gdy rzuciłam się z pięściami na przypadkową dziewczynę, która raczyła rozmową mojego chłopaka, podczas gdy ja byłam poprawić w łazience makijaż. A może właśnie wtedy wszystko się skończyło? Nie mam pojęcia, w mojej głowie do tej pory panuje mętlik. Pamiętam tyle, że wówczas chłopak siłą odciągał moje pięści od jej trupio bladej twarzy. To był dopiero maleńki fragment głazu, który pociągnął mnie w dół. Reszta przycisnęła mnie do ziemi dopiero kilkanaście minut później, gdy on wywlókł mnie na zewnątrz, skończył nasz związek, zrzucił wszystko na moją chorobliwą zazdrość i zostawił pod kamiennym murem całą zapłakaną i błagającą, by wrócił. Więcej nie udało mi się zapamiętać. wiem tyle, że pogrążyłam się w całkowitej rozpaczy, ponieważ był tym, przy którym chciałam zostać do końca życia. Następnego ranka znalazła mnie przyjaciółka - zmarzniętą, zapłakaną i kompletnie nieświadomą tego, co działo się ze mną przez kilka poprzednich godzin. Kolejnych kilka miesięcy nie pamiętam zbyt dobrze. Na początku załamałam się psychicznie i wylądowałam na jakiejś terapii w zamkniętym Ośrodku. Potem wróciłam do domu i znów się załamałam, ponieważ wszystko przypominało mi mojego chłopaka. Podobno próbowałam nawet popełnić samobójstwo, ale akurat w to nie jestem w stanie uwierzyć, bo od zawsze ceniłam sobie życie. Ponownie trafiłam do Ośrodka, lecz tym razem minęło naprawdę bardzo, bardzo dużo czasu, nim stwierdzili, że jest już ze mną w porządku.
Jednak najistotniejszym było dla mnie to, że już nie potrzebowałam mojego chłopaka. Od tamtego czasu nawet o nim nie myślałam, a gdy na co tygodniowych wizytach u psychologa był wspominany, zaczęłam go nazywać "moim byłym chłopakiem". Zrozumiałam również, że nasz związek rozpadł się przeze mnie i przez moją zazdrość. Na początku tego nie rozumiałam, o wszystko obwiniałam mojego byłego chłopaka, ale później zdałam sobie sprawę, że faktycznie byłam chora i dopiero Ośrodkowi udało się mi pomóc.
Można powiedzieć, ze wyszłam na prostą, że wreszcie wszystko się ułożyło. Kilkanaście miesięcy wyciętych ze scenariusza mojego życia przeminęło nieodwołalnie, lecz ja postanowiłam nie patrzeć już wstecz. Odcięłam się od wszystkiego, co kiedykolwiek łączyło mnie z moim byłym chłopakiem i dawnym życiem. Znalazłam dobrze płatną pracę, nowe mieszkanie i znajomych. Z dziewczyną, która kiedyś była moją przyjaciółką, już się nie kolegowałam. Zerwała ze mną przyjaźń, gdy drugi raz wylądowałam w Ośrodku. Jednak już się tym nie przejmowałam. Zaczęłam nowe życie, a przeszłość zostawiłam za sobą. Było mi naprawdę dobrze - chodziłam do pracy, spotykałam się ze znajomymi. Ale do czasu...
Do czasy, gdy mój były chłopak ponownie pojawił się w moim życiu.