wtorek, 10 czerwca 2014

One Direction - rozdział 1

 Pisałam będąc w szóstej klasie szkoły podstawowej. Poprawiłam błędy interpunkcyjne. Masakra.
 ~~~
- …No more cryin’ in the rain,
No more tears..
No more tears..
Not again! – zakończyła swoją piosenkę, a na widowni rozległy się brawa.
Skończył się jej ostatni koncert przed wakacjami. Przez przeszło dwa lata pracowała bez przerwy, a teraz miała mieć całe dwa miesiące dla siebie. Jeszcze tylko rozda kilka tysięcy autografów i może jechać, tak jak planowała, do Londynu.
- Kocham cię! Jesteś moją idolką! – słyszała za każdym razem, gdy składała swój podpis na płycie, koszulce, gadżetach i wielu innych rzeczach.
Była szczęśliwa, że ma tylu fanów, ale często ją to irytowało.
Podpisała kolejną płytę.
- Ale więcej uwagi mi nie poświęcisz, prawda? – usłyszała nad sobą znajomy głos.
Podniosła głowę i uśmiechnęła się.
- Przepraszam. Nie wiedziałam, że to ty – wytłumaczyła się i zerknęła za chłopaka. Nie było już fanów. Odetchnęła z ulgą i wstała z krzesła.
- Nie przejmuj się, przecież widzę jaka jesteś przepracowana – uśmiechnął się do niej i podał jej rękę. – Zapraszam cię na kolację. To rozkaz – mrugnął do niej.
- Rozkazów słucham – odwzajemniła uśmiech i skinęła na ochroniarzy, żeby byli w pobliżu.
Nie byli parą, jednak idąc w stronę ulubionej knajpy dziewczyny, trzymali się za ręce. Chłopak spojrzał w ciemne niebo, na którym nie było widać ani jednej gwiazdy. Brunetka powtórzyła jego gest i wtem przez niebo przeleciała smuga białego światła.
- Spadająca gwiazda – szepnął jej do ucha. – Pomyśl życzenie.
- Czy wierzysz w przeznaczenie? – zapytała kierując swój wzrok z nieba na twarz chłopaka.
Kiwnął głową, a ona uśmiechnęła się tajemniczo i weszła do Nando’s. Podeszła do ostatniego stolika w pomieszczeniu i na nic nie czekając, rozsiadła się wygodnie.
- Witamy ponownie! – usłyszała radosny głos Stefano. – Sell, to już dzisiaj czwarty raz! – uśmiechnął się szeroko. – Zaraz będę musiał powiedzieć Niall’owi, że jest dopiero drugim najczęściej odwiedzającym to miejsce klientem.
- Stefano, mnie też miło cię widzieć i nie, nie musisz nic mówić blondynowi, bo po kolacji idziemy do hotelu, a jak ci pewnie wiadomo chłopaki mieszkają razem – uśmiechnęła się grzecznie. – To co zwykle, razy dwa – dodała.
- Sell, a co zamawiasz zwykle? – wtrącił się brunet niepewnie.
- Duszone ślimaki – odpowiedziała poważnie, lecz widząc minę chłopaka wybuchnęła śmiechem. – Zestaw obiadowy, cheeseburger, duże frytki, colę, sałatkę i sos…
- I ty to wszystko w sobie pomieścisz?! – wykrzyknął, a ta nadal się uśmiechała.
- Ma się ten talent, Liam – odgarnęła włosy z twarzy.

(Kilka dni później, Londyn)
- No, jak długo można spać?! – usłyszała przy uchu wrzask.
Naciągnęła na głowę kołdrę.
- Dajcie mi spokój, właśnie biorę ślub z Robertem Pattinsonem, a wy mi kurde w ceremonii przeszkadzacie – mruknęła na tyle głośno, by ją usłyszano.
- Co?! Zdradzasz mnie we śnie z wampirem?! – do pokoju wpadł kolejny chłopak.
- Boże, dajcie mi w spokoju powiedzieć „tak”, bo zaraz mi Rob z przed ołtarza ucieknie! – jęknęła i przewróciła się na drugi bok, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ spała na kanapie i  - zaplątana w kołdrę - od razu zwaliła się na podłogę.
 Głucho jęknęła i groźnie łypnęła na trójkę chłopaków stojących obok kanapy i śmiejących się z niej bezczelnie.
- Ja wam dam, zobaczycie, tylko zjem śniadanie, skorzystam z łazienki, uczeszę się, ubiorę… – mruczała zdenerwowana i zaczęła wyplątywać się z kołdry, co wcale jej nie wychodziło. – A może by mi tak ktoś pomógł?! – warknęła rozdrażniona.
Dlaczego była zła? Przerwano jej cudowny sen, do tego spadła z kanapy i nie umiała się wyplątać z pościeli. Wystarczający powód?
Louis podszedł do niej i wyciągnął ją z „potrzasku”, cicho się przy tym śmiejąc.
- Co wy dzisiaj w takich świetnych humorach, co? No chyba nie cieszycie się z tego, że popsuliście mi dzień? – w końcu się uśmiechnęła i sięgnęła do swojej torby, żeby wyjąć z niej jakieś ciuchy i świeżą bieliznę. – I zastrzegam, że kolejnej nocy nie będę spędzać na kanapie. Może prześpię się u Liama? Jedynego normalnego w tym domu – powiedziała i ruszyła do łazienki.
Chłopcy wybuchnęli śmiechem.
- Liam, zrobię ci medalion z ziemniaka z napisem „Najnormalniejszy w domu” – powiedział Harry, lecz ona nie zwracała już na to uwagi.
Weszła do łazienki i zamknęła ją od środka, żeby czasem jakiś głupi pomysł nie strzelił do głowy Louisowi i Harry’emu.
Ściągnęła z siebie top, krótkie spodenki i majtki – zestaw w którym spała i wrzuciła do kosza na brudy. Jeżeli ma się u nich zatrzymać na dłużej, to niech wypiorą jej rzeczy. Na tę myśl uśmiechnęła się do siebie i weszła pod prysznic. Nie zajmowała łazienki długo. Po dziesięciu minutach była już sucha i zakładała na siebie ciuchy.
- Gdzie się podziała moja bluzka? – zapytała samą siebie, a po dłuższych poszukiwaniach przyszło jej na myśl, że mogła jej nie wyjąć z torby. – No dobra. Przecież już dużo razy widzieli mnie w bikini – mruknęła do siebie i wyszła z łazienki.
Na widok Seleny w dolnej części garderoby i samym biustonoszu, Zayn zmarszczył czoło.
- Nie wydaje mi się, żeby było aż tak ciepło, by chodzić po domu w staniku – powiedział ze śmiechem, na co Sell tylko machnęła ręką.
Otworzyła torbę i zaczęła w niej grzebać. Nim dokopała się do koszulek, w jej ręce wpadły męskie bokserki.
- Co do…? – wyciągnęła je z torby i spojrzała na sznurek kotków ciągnących się przez całe bokserki.
Za sobą usłyszała śmiech wszystkich pięciu chłopaków.
- Pewnie Bieber ci je tam włożył, jak z nim zerwałaś. Na pamiątkę waszych długich nocy – Harry poruszył znacząco brwiami, a Sell rzuciła w niego bokserkami.
- Ty jesteś zboczony – pokręciła głową i mimowolnie się uśmiechnęła.
- Czyli jednak coś było? – wtrącił się Niall, a brunetka uniosła ręce do góry.
- Boże, daj mi cierpliwość, bym nie zniszczyła im tych pięknych mordek! – powiedziała w sufit, a chłopcy znowu się zaśmiali.
Po śniadaniu, które zrobił Harry popisując się umiejętnościami kucharskimi, Liam rozłożył się w salonie na kanapie i włączył telewizor.
- Ja to bym zjadł batona – przysiadł się do niego Niall, a Liam wzniósł oczy do góry.
- Ty to byś zawsze coś jadł! – powiedziała Selena i oparła się o kanapę. – A właśnie. Jak jesteśmy przy Niallu, to miałam mu przekazać, że jestem częstszym gościem w Nando’s – uśmiechnęła się zwycięsko.
- To już wiem dlaczego ostatnio tak przybrałaś na wadze – podsumował Louis, a Sell zrobiła oburzoną minę.
- A wiesz co ja wiem? – zwróciła się do niego z dziwnym błyskiem w oczach. – Że ostatnio twój spodenkowy przyjaciel się bardzo skurczył – uśmiechnęła się, a chłopcy wybuchnęli śmiechem.
- To było dobre – Harry przybił z brunetką piątkę.
- I ty kochanie przeciwko mnie?! Do czego to doszło?! – wydarł się Marchewa.
- Do tego, że Harry ma zamiar uwieść Sell? – wtrącił Zayn, lecz nagle zrobił przerażoną minę. – Ups. Niechcący się wygadałem… Sorki Harry! – mulat ze strachem wybiegł z pokoju, a Loczek puścił się za nim biegiem.
- Harry sobie poszedł. Kto się ze mną do kina wybierze? – uśmiechnęła się szeroko i rozsiadła się na oparciu fotela, na którym zdążył usiąść Louis.
Puścił jej złowrogie spojrzenie za komentarz na temat jego „spodenkowego przyjaciela”, ale nie zrzucił jej z fotela.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz